Nie należę do szeregów
włosomaniaczek, lecz od paru miesięcy zaczęłam przykładać uwagę do pielęgnacji włosów.
Przełożyło się to na widoczne efekty oraz ogólne zadowolenie. Maska P&R była wyborem spontanicznym,
zerknęłam na skład, który uznałam za intrygujący i wpadła do koszyka.
To był świetny wybór! A dlaczego o tym za
chwilę.
Krótka ściąga, dla przypomnienia:
wysoka porowatość włosów od urodzenia
-farbowane na czekoladowy brąz ( naturalny kolor jasny
blond) obecnie mija miesiąc od użycia farby BioKap 4.6 Kawowy brąz
-narażone na suszarko-lokówkę
-nie używam do stylizacji lakierów, żeli
Dla żądnych wiedzy
więcej w tej notce,
gdzie obszernie rozpisałam się na temat mojej pielęgnacji i używanych
produktów.
Czego oczekiwałam od maski:
-wygładzenia
-odżywienia
-nawilżenia
-nie podrażni skóry głowy a idąc
tropem producenta będzie łagodzić podrażnienia
-wydajności
Maskę używałam przez
ponad 2, 5 miesiąca 2 razy w tygodniu. Trochę inaczej niż zaleca producent,
ponieważ nakładałam ją po umyciu włosów a nie przed, zostawiałam na ok. 30minut
pod ręcznikiem.
Efekty? Tak, ALE
i sama nie wiem, jak się do tego ustosunkować.
Nigdy nie byłam wielbicielką masek czy odzywek do
spłukiwania jednak w przeciągu ostatnich 10 miesięcy uległo to zmianie. Metodą
małych kroków przekonywałam się, że warto. Dlatego też doceniłam dobre
właściwości tego produktu.
INCI: Aqua,
Hamamelis Virginiana Flower Water, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Betaine,
Glycerin, Eclipta Prostrata Extract, Saponaria Officinalis Extract, Hibiscus
Sabdariffa Flower Extract, Brassicamidopropyl Dimethylamine, Cannabis Sativa
Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Vaccinium Macrocarpon (Cranberry)
Oil, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum, Hydrolyzed Wheat Protein,
Niacinamide, Calcium Panthotenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopherol
(mixed), Beta-Sitosterol, Pyridoxine HCI, Squalene, Maltodextrin, Silica,
Sodium Starch Octenylsuccinate, Sodium Phytate, Aspartic Acid, Citric Acid,
Citral, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool
Opakowanie.
Klasyczne pudełko ze sztucznego tworzywa. Nic wymyślnego. Dla mnie na plus, nie
ma problemu z wydobyciem produktu oraz zużyciem do samego końca bez kombinacji
alpejskich w postaci rozcinania/przekładania itd. Bardzo tego nie lubię.
Konsystencja.
Miłe zaskoczenie, ponieważ jest ona gęsta i budyniowata, lecz przyjemnie
rozprowadza się na włosach i w kontakcie z mokrymi włosami rewelacyjnie osiada
na nich nie spływając.
Zapach. Nie każdy
będzie zadowolony, jest MOCNO i aromatycznie, jak zwykle dominuje cytrusowa
nuta i mam wrażenie, że jest to skondensowana seria Rewitalizująca. Częściej
niż dwa razy w tygodniu nie dałabym rady jej używać. Od razu zaznaczę, że
ręcznik, którym owijam głowę zapach chłonie jak gąbka. Nawet po praniu czułam
upiorną cytrynkę: P
Działanie.
Maska spełnia moje oczekiwania, a włosy dzięki niej
utrzymują się w dobrej kondycji, choć mam pewne zastrzeżenia, o których za
chwilę.
Po tak długim czasie mogę śmiało stwierdzić, że jest bardzo
wydajna! Opakowanie 250 ml towarzyszyło mi przez okres 2, 5 miesiąca, przy czym
wcale na niej nie oszczędzałam. Włosy po
jej użyciu stawały się nawilżone, wygładzone, rozczesywały się bez
problemu. Najczęściej zostawiałam włosy do samodzielnego wyschnięcia i dodatkowym
bonusem były ładne loki. Skręt może nie jest duży, ale dla mnie wystarczający.
Włosy się nie puszą, bez problemu można ułożyć je nie sięgając po dodatkowe
wspomagacze.
Spodobało mi się, że
produkt nie obciąża moich włosów, nie przyspiesza przetłuszczania, a
wmasowana w skórę głowy łagodzi podrażnienia oraz mogę pozbyć się uporczywego
swędzenia, które od czasu do czasu jest mi bardzo bliskie…. Nie mam bujnej czupryny, włosy odrastają i
choć jest ich coraz więcej, to są cienkie i delikatne.
Założeniem producenta
jest, że Maska Regeneracja poprawia
wygląd i kondycję włosów zniszczonych oraz przesuszonych.
Moje włosy chyba nie
do końca mieszczą się w tej kategorii, bo odczuwalne efekty widzę jedynie po zastosowaniu. Przez resztę
dni, gdy nie sięgam po nią w zasadzie nie zauważam większej zmiany.
Wydawało mi się, że przy tego produktach wynik tak długiej
pielęgnacji powinien być bardziej widoczny.
Mam problem z oceną i
wstrzymam się z ostatecznym podsumowaniem. Na pewno do niej wrócę, w
zapasach czekają 2 opakowania, które miały być zapasem do dalszej kuracji.
Spodziewałam się, że
efekt zostanie utrwalony, a tego nie widzę i nie odczuwam jakoś specjalnie.
Jest, ale TUŻ po zastosowaniu, wtedy
kondycja włosów prezentuje się bardzo dobrze. Natomiast w przerwie do następnego użycia jakby czar pryska.
Jestem zdezorientowana, ponieważ trwalsze i odczuwalne efekty
widziałam po odżywkach Garniera. W tym przypadku jest jakby na zasadzie
doraźnej, a miało być chyba inaczej? A może moje włosy nie potrzebują aż takiej
regeneracji?
Co o tym sądzicie?
Jakie jest Wasze podejście do tego typu produktów?
Pozdrawiam!